Recenzja: The Carlyle, Nowy Jork
Patrząc przez okno na Carlyle i doceniając oszałamiający widok na panoramę Manhattanu, nie mogłem powstrzymać się od refleksji nad tym, jak do tej pory spędziłem czas w Nowym Jorku. Mówiąc kontekstowo, była to moja pierwsza podróż do Wielkiego Jabłka i chciałem pochłonąć jak najwięcej doświadczeń.
Większą część mojej dwutygodniowej podróży spędziłem mieszkając w mieszkaniu w modnej dzielnicy Williamsburg na Brooklynie i codziennie jeżdżąc pociągiem L. do miasta. Przeszedłem cały odcinek Times Square, dwa razy, gdzie nakłoniono mnie do zrobienia zdjęcia azjatyckiemu Elvisowi, co kosztowało mnie 5 USD. Spacerowałem po Central Parku i byłem świadkiem nie mniej niż dwóch propozycji małżeństwa w ciągu pół godziny. Nawet ustawiłem się w kolejce przez 45 minut, aby zjeść deser w Serendipity 3 - słynnej kawiarni deserowej, w której zakochali się John Cusack i Kate Beckinsale w rom-comie z 2001 roku Serendipity, film, który z dumą i swobodą przyznam, że pomógł mi w szczególnie trudnym zerwaniu.
Podsumowując, była to niezła wyprawa pełna akcji i nie sądziłam, że czeka mnie jeszcze wiele innych rzeczy. A potem zostałem zaproszony do spędzenia ostatnich kilku nocy mojej podróży w The Carlyle. Szczerze mówiąc, nawet nie słyszałem o tym przed otrzymaniem zaproszenia. Ale, jak się później dowiedziałem, tego właśnie potajemnie chce The Carlyle.
Zbudowany w 1930 roku i nazwany na cześć brytyjskiego eseisty Thomasa Carlyle'a, 35-piętrowy hotel szczyci się tym, że jest kapsułą czasową sztuki i kultury. Jego pokoje i apartamenty mają klasyczny styl Ludwika XVI z nadrukami audubon, architektoniczne obrazy Piranesiego i angielskie sceny wiejskie Kipsa na ścianach, marmurowe wykończenia Nero Marquina i Thassos, a nawet fortepiany Steinwaya i Baldwina.
Ale przede wszystkim Carlyle jest dumny ze swojej dyskretnej natury. Usytuowany w dzielnicy Upper East Side na Manhattanie hotel The Carlyle otoczony jest galeriami takimi jak Guggenheim i Metropolitan Museum of Art oraz butikami designerskimi przy eleganckiej nowojorskiej Madison Avenue. Jego elegancki, aczkolwiek skromny front może sprawić, że przejdziesz obok niego, nie zdając sobie sprawy z tego, co to jest lub jak ogromna historia i dziedzictwo, które się w nim znajdują.
Przez lata hotel mieścił prawie wszystkich - od polityków po potentatów biznesu, gwiazdy filmowe i muzyków. Pozostał tam każdy amerykański prezydent od czasów Trumana. Odwiedzający rodziny królewskie i głowy państwa to między innymi zmarła księżna Diana oraz królowie i królowe Danii, Grecja, Hiszpania i Szwecja. Kiedyś było miejscem spotkań Franka Sinatry i George'a Harrisona i nadal regularnie nawiedza ludzi takich jak Mick Jagger, George Clooney, a także postaci mody, takie jak Vera Wang i Carine Roitfeld.
Café Carlyle odcisnęła niezatarte piętno na rozrywkowym i towarzyskim krajobrazie Nowego Jorku od momentu jego otwarcia w 1955 roku, gościć legendarne talenty, takie jak Bobby Short, Woody Allen, Elaine Stritch, Steve Tyrell, Eartha Kitt i Judy Collins. Z drugiej strony Bemelmans Bar to miejsce, w którym fantazje z dzieciństwa artysty i autora Ludwiga Bemelmansa mają swobodę, z pięknymi dziełami sztuki i rysunkami książek, w tym serii jego dzieci, Madeline.
Po przejrzeniu listy VIPów Carlyle goście mogą wyobrazić sobie scenariusz filmowy, w którym traktują Toma Cruise'a i Katie Holmes, popijając koktajle z Emmą Watson, kiwając głową projektantce mody Michaelowi Korsowi i byłej dyrektor kreatywnej Vogue, Grace Coddington na czacie przy następnym stoliku, podczas gdy Mariah Carey podchodzi, by zaśpiewać melodię po prostu dlatego, że miała na to ochotę.
Ale Carlyle nie jest miejscem, w którym można po prostu zobaczyć i być widzianym. Zamiast tego jest to miejsce, w którym można zanurzyć się i zaangażować w jego bogate w dziedzictwo i tradycje historie, zamiast po prostu dawać im świadectwo. Jest to miejsce, w którym możesz oddalić swój dom z dala od domu i tworzyć własne narracje.
Pod koniec dnia chciałbyś móc powiedzieć: „Zatrzymałem się w The Carlyle w apartamencie na 15. piętrze z widokiem na Upper East Side, siedziałem w Café Carlyle i słuchałem, jak Steve Tyrell śpiewał„ To było dla ciebie ”, zanim wziął windą, którą Marilyn Monroe jeździła podczas wielu tajnych wizyt w dwupoziomowym apartamencie Johna F. Kennedy'ego, aby oprzeć głowę na własnej poduszce z wyhaftowanymi na niej inicjałami ”.
To jest sposób życia Carlyle.
Kredyty Story
Tekst przez Patrick Chew
Ten artykuł został pierwotnie opublikowany w Folio dla mężczyzn